sobota, 14 pa藕dziernika 2023

Monte Baldo - kolarski "creme de la creme"馃嚠馃嚬

prze艂臋cz z Rifugio Graziani


Buongiorno

Sobota powoli budzi si臋 do 偶ycia. Delikatny wiatr, fale nad jeziorem, na brzegu jeziora pojawiaj膮 kejterzy, surfingowcy, i pozostali korzystaj膮cy z dobroci wody i wiatru. Ja stawiam si臋 r贸wnie偶 na brzegu jeziora i daj臋 odpocz膮膰 zm臋czonym nogom. Woda dzia艂a koj膮co.

Dzisiejszy dzie艅 zapowiada si臋 r贸wnie ciekawie a nie wie czy nie b臋dzie to  Cream de la creme tego wyjazdu, poniewa偶 tego dnia chcemy si臋 zmierzy膰 z kolejnym kultowy podjazdem znanym z tegorocznego giro di Italia - Monte Baldo.


obrazy z podjazdu

ci膮gle pod g贸r臋

walcz膮cy Micha艂


Na Monte Baldo mo偶na wjecha膰 na kilka sposob贸w. Najd艂u偶szy jest podjazd od Caprino Veronese, 26 km i 艣rednia ponad 6%. Tym podjazdem jak p贸藕niej si臋 oka偶e b臋dziemy zje偶d偶a膰. Od Avio 21 km ze 艣redni膮 7%, od strony Mori przejazd przez Besagno, ponad 22 km i 艣rednia powy偶ej 6%, czy te偶 od Nago, 20 km i 艣rednia oko艂o 5%. Pozostali ciclisti bed膮 na Monte Baldo korzystaj膮c z kolejki kt贸ra razem z rowerami wjedzie w okolice szczytu. Plany na p贸藕niej. Penetrowanie 艣cie偶ek wok贸艂 masywu.

My na podb贸j Monte Baldo wybieramy si臋 w tr贸jk臋. Micha艂, Marcin i ja. Plan zak艂ada dotarcie do Riva del Gard膮, p贸藕niej transfer rowerowy 艣cie偶kami do Rovento i Mori by skr臋caj膮c w prawo na rondzie wjecha膰 na drog臋 prowadz膮c膮 na prze艂臋cz. Przed nami ponad 1400 m przewy偶szenia. 


niesamowite obrazy

cisza i spok贸j

rower i walka


Zjadamy po偶ywne 艣niadanie, cornetto con marmolade, un caffe, nape艂niamy bidony i wyje偶d偶amy. Powoli kr臋cimy w kierunku Riva. Nogi wygl膮daj膮 nie藕le. Czuj膮 si臋 r贸wnie dobrze. Zaraz na pocz膮tku Riva wje偶d偶amy w star膮 cz臋艣膰 miasta i zaczyna si臋 dos艂ownie wspinaczka. 艢rednio po 10, 12% w膮ska dr贸偶ka ci膮gnie si臋 pod g贸r臋. Zostaj臋 z ty艂u przepuszczaj膮c samochody a Marcin z Micha艂em uciekaj膮 mi w mgnieniu oka. No 艂adnie. 艢wietnie zaczyna si臋 ten dzie艅. My艣l臋 sobie. Dopiero pocz膮tek a ja mam ju偶 tak膮 strat臋. Na szcz臋艣cie ch艂opaki czekaj膮 na nie na g贸rze gdzie zaczyna si臋 w miar臋 p艂aski, d艂ugi, ponad 12 kilometrowy odcinek 艣cie偶ki rowerowej prowadz膮cej do Rovento. Otoczenia g贸r i rosn膮cych woko艂o winogron tworzy fantastyczny krajobraz. Pojawia si臋 coraz wi臋cej ciclisti. Niekt贸rzy pr贸buj膮 nawet nam udowodni膰 偶e s膮 u siebie i s膮 szybsi. No c贸偶. 


rifugio Griziani

pychota


Docieramy do wspomnianego wcze艣niej ronda i zaczynamy w艂a艣ciwy podjazd. Marcin powoli oddala si臋 od nas. Ja z Micha艂em jedziemy razem. Pami臋taj膮c co si臋 wydarzy艂o w czwartek podczas podjazdu na Monte Bondone, tym razem postanawiam jecha膰 w tempie Micha艂a, kt贸ry jedzie wed艂ug parametr贸w z pomiaru mocy. Pierwsze zakr臋ty nie zapowiadaj膮 tego co si臋 wydarzy po kilku kilometrach. Jest ciep艂o. Jest perfekcyjnie. Obrazy woko艂o niesamowite. Zupe艂nie inne ni偶 te czwartkowe. A sama 艣wiadomo艣膰 miejsca w kt贸rym jeste艣my sprawia 偶e moje nogi odzyskuj膮 moc i czuj臋 偶e to mo偶e by膰 dobra wspinaczka. Ale zaczyna mie膰 problemy z 偶o艂膮dkiem. Zwalnia, ci膮gnie si臋 za mn膮 co jest sytuacj膮 niespotykan膮. Mijamy kolejne metry i sytuacja si臋 nie poprawia. Rozwa偶a nawet poddanie podjazdu. Obiecuj臋 mu wsp贸艂prac臋. I jedziemy razem. Staram si臋 kr臋ci膰 w tempie. Jest r贸偶nie. Odzyskujemy kontakt z Marcinem.


zdobywcy koszulki w czerwone grochy


Na wysoko艣ci Bretonico gdzie pochylenie drogi zwi臋ksza si臋 znacznie Micha艂 ponownie ma du偶e problemy. Musimy stan膮膰 i odpocz膮膰. Ale najwa偶niejsze jest to 偶e nie ma mowy o poddaniu si臋. Dzwoni Marcin i informuje 偶e czeka nas z col膮. Doje偶d偶amy do niego. Cola, kawa i 艣wietnie skrojony garnitur pana kelnera. Pytam co to za marka. Ma艂a manufaktura z Mediolanu. Odpocz臋li to mo偶na kr臋ci膰 dalej. Przed nami najwi臋ksze trudno艣ci. Jeste艣my na wysoko艣ci prawie 1400 m.n.p.m. Ostatnie ponad 200 m bol膮 moje nogi. Kr臋c臋 mniej dynamicznie ni偶 na pocz膮tku. Ostatnie dwa kilometry prosz臋 Micha艂a kt贸ry wyra藕nie lepiej si臋 poczu艂 aby dojecha艂 do Marcina. Ostatnie zakr臋ty i jeste艣my na prze艂臋czy. Rado艣膰. Zawsze. Kawa艂 dobrej roboty. W rifugio Graziani 艂upem ch艂opak贸w pada gnocchi z gorgonzol膮. Kawa i pyszne ciasto. Dodatkowo z艂oty nap贸j za zwyci臋stwo. Pomimo do艣膰 p贸藕nego popo艂udnia a jest kilka minut po 15 s艂o艅ce 艣wietnie penetruje. Zbieramy si艂y na le偶akach. Obok odpoczywaj膮 trzy w艂oszki z psami. Nawi膮zujemy kontakt nie tylko wzrokowy i mija kilka bardzo mi艂ych chwil. Zdj臋cia owszem i ruszamy w drog臋 powrotn膮 kt贸ra na pocz膮tku jest utrapieniem. Po chwilowym kr贸tkim zje藕dzie pi臋kna, urokliwa trasa, trawersuj膮c膮 zbocze delikatnie si臋 nieustannie wznosi. Po kilkuset metrach czeka na nas d艂ugo wyczekiwany zjazd. Ponad 20 km szybkiego, trudnego technicznie zjazdu. Nowy asfalt po艂o偶ony na wi臋kszo艣ci drogi 艣wiadczy o tym 偶e Giro by艂o tu z pewno艣ci膮. Naszym celem jest Gard膮 i p贸藕niej znany nam z poprzedniego dnia powr贸t na camping. Podczas zjazdu okazuje si臋 偶e w Marcina rowerze nie wytrzymuje napi臋cia jedna ze szprych w tylnym kole. Musimy j膮 wykr臋ci膰. Ko艂o lekko bije ale nie uniemo偶liwia ca艂kowitej jazdy. Czekaj膮c na Marcina mija nas kolarka w stroju KTM. Wygl膮da na zawodowca. Ruszamy ju偶 z Marcinem. Wychodz臋 na zmian臋 i nadaj膮c wysokie tempo po kilku kilometrach doje偶d偶amy do wy偶ej wspomnianej. Ja t膮 pogo艅 przyp艂acam odpadni臋ciem od peletonu. Z kole偶ank膮 zostaj膮 koledzy. Ja musz臋 chwil臋 odetchn膮膰. Jak si臋 p贸藕niej oka偶e z rozmowy Micha艂a rzekoma kole偶anka to mistrzyni Niemiec w kolarstwie MTB, je偶d偶膮c膮 w zawodowej grupie razem z naszym Wawakiem, grupie KTM.


daleko w tle rifugio Graziani

w drodze na nast臋pna prze艂臋cz


Doda艂a r贸wnie偶 偶e mia艂a mie膰 lu藕ny trening ale dzi臋ki nam tempo mocno wzros艂o. Wiadomo.

Ostatnie kilometry to lu藕na jazda. Bardziej spokojna ni偶 w dniu poprzednim. Meldujemy si臋 na campingu. Prawie 140 km, ponad 2 ty艣. przewy偶sze艅. Ponad 4,5 ty艣 spalonych kalorii. Przed nami jeszcze kolacja na kt贸r膮 trzeba dojecha膰 rowerem. Niby tylko 4 km ale na sam膮 my艣l moje nogi m贸wi膮 nie, lecz po k膮pieli i od艣wie偶eniu jedziemy do Malcesine, gdzie w restauracji Da Pedro doskonale bawi膮 si臋 nasi kompani. Zamawiamy pyszny makaron i z艂ocisty nap贸j. Wznosimy toast limoncello.


Da Pedro

wyj膮tkowa pizza zwyci臋zcy 


Ko艅czymy wspania艂y wyjazd, wymagaj膮cy, trudny, wyczerpuj膮cy ale niesamowicie bogaty nie tylko w wewn臋trzne refleksje. Rowerowa przygoda i wsp贸lne celebrowanie pasji ma sw贸j niesamowity wymiar.

Niedzielny poranek po艣wi臋camy na spakowanie naszego domku i kilka minut po 9 偶egnamy Riva del Garda. Przed nami powr贸t do domu. 

Przed p贸艂noc膮 jeste艣my w Polsce. 

Chcia艂bym podzi臋kowa膰 grupie „Garda 2023” za zaproszenie. Fajnie zakr臋cone r贸偶ne osobowo艣ci. Polecam si臋 na przysz艂o艣膰. Zreszt膮 z Micha艂em poczynili艣my ju偶 plany co do podjazd贸w w kolejnym roku. 

Nie jest to ostatnia wizyta w mojej ukochanej Italii. Pod kilku dniach w pracy wybieram si臋 ponownie ale tym razem zupe艂nie na po艂udnie. Apulia i Puglia. Dwa regiony w艂oskiego obcasa. Ale o tym w nast臋pnym wpisie. 

Arrivederci.

Ci vediamo.

Zostawiam Was ze zdj臋ciami i opisem.

Brak komentarzy:

Prze艣lij komentarz