niedziela, 24 czerwca 2018

Pienza, Gladiator i Motichciello, poza tym toskańskie cyprysowe aleje.

road to Terrapille


Jestem ponownie. Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu. Rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w piłce nożnej w Rosji. Dzieci zakończyły rok szkolny.
A ja wracam do toskańskich wspomnień. 
Kolejny dzień naszych toskańskich wojaży to wizyta w Pienza. Niedaleko murów obronnych tego przepięknego miasta jest miejsce w którym kręcono sceny finałowe do Gladiatora. Tam też byliśmy. Poza tym odwiedziliśmy Park Narodowy Val d’Orcia i znajdujące się w nim niesamowite drogowe podjazdy wśród cyprysowych drzew. A na deser Monticchiello. Niesamowicie urokliwe miasteczko i święto kwiatów w nim trwające. 

jedna z wielu cyprysowych dróg

Ale za nim w nim wylądowaliśmy rankiem wybrałem się na trening szosowy. Penetrowałem okolice podziwiając widoki i pejzaże. Niezmiennie zachwycające. 
Śniadanie w stylu włoskim, kawa. Matko jak tam niesamowicie dobrze smakuje kawa. I chleb z konfiturą. Pomidory z oliwą. Przepysznie.

łąki i pola toskańskiej ziemi

i winnice

Lekko się wypogodziło gdyż nad rankiem spadł deszcz. Im bliżej Pienzy tym robiło się jaśniej i słoneczniej. Właśnie. 

klasyka gatunku Piaggio Vespa

Pogoda. Szykując się do wyprawy poczytałem co nieco na temat aury tam panującej i okazuje się że pogoda w Toskanii jest zmienna jak kobieta. Słońce naturalnie króluje ale zdarzają się dni kiedy temperatura spada o kilka stopni i pojawią się chmury i także tam pada deszcz. Trzeba być przygotowanym nawet na parasol. 

i kolejna cyprysowa aleja

Pienza

Po drodze mijamy znajome mi widoki i zabudowania, przecież dzień wcześniej byłem tu na rowerze. Widoki zapierające dech w piersi. Dojeżdżamy do Pienzy i odrazu kierujemy swe kroki na łąki i pola znajdujące się nieco poniżej murów obronnych. Kierunek Agriturismo Terrapille. Jakieś 900 m od parkingu przy szutrowej białej drodze znajduje się miejsce w którym kręcono finałowe sceny Gladiatora z Russellem Crowe w roli głównej.

gladiator

gladiatorka

young gladiator

Stanęliśmy w polu wypatrując oczyma Maximusa jego żony i syna. Kawał fajnej filmowej historii napisanej na zwykłym toskańskim polu. 

zachwycające uliczki

niby takie same

a jednak inne:)

Po filmowych emocjach trafiamy do Pienzy. Na wstępie powiem Wam że Pienza w naszym rankingu miast i miasteczek toskańskich znajduje się w ścisłej czołówce.  Tak jak większość tego typu miast nie jest ono wielkie. I w tym tkwi klimat. Niepowtarzalny. Samo centrum znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. 

mnóstwo kwiatów

Dumnie pręży swe oblicze katedra z 1462 r. Kolejna atrakcja to Palazzo Piccolomini, pałac z czasów renesansu czy Palazzo Borgia w którym znajduje się muzeum. Boczne uliczki zachwycają ciszą i bogactwem kwiatów w przydomowych ogrodach. 


Pienza i jej centrum na światowej liście UNESCO

katedra

Następnie swoje kroki kierujemy w głąb Parku Narodowego Val d’Orcia. Raj dla miłośników drzew cyprysowych i fascynujących podjazdów wklejonych między te wszystkie aleje.

jedno z Pallazzio

widok z murów obronnych

Dzięki wpisowi z bloga italia-by-natalia.pl w którym to znalazłem subiektywną listę najpiękniejszych cyprysowych dróg w Toskanii, będąc tak blisko grzechem było nie zobaczyć choćby kilku z nich na własne oczy. Niestety od czasu do czasu mżyło co nieco utrudniało penetrację ale tym sposobem trafiliśmy do przepięknego miasteczka Monticchiello. Jakież mieliśmy szczęście gdyż w tym oto miejscu odbywały się dwudniowe Slow Flowersfest.


Montichciello
Tysiące różnych kwiatów wtopionych w każde miejsce. Goździki, róże, tulipany i inne cudownie kolorowe kwiaty. Nie sądziłem że i mi się spodoba. A sama droga do Monticchiello to sprężynka która robi niesamowite wrażenie lecz trzeba tam trafić. Nam się nie udało. Może inaczej. 

Nawet trawy zachwycały

nie widać tego efektu

Było sporo sugestii i powoli wkradała się nuda u naszych dzieci. Niemniej na w/w blogu jest dokładnie podane miejsce skąd można trafić i pstryknąć „to” ujęcie. Namawiam wszystkich tych którzy będą w pobliżu gdyż warto od czasu do czasu zjechać z drogi i stanąć z zachwytem, zrobić kilka ujęć. Ja gwarantuję że każde z nich będzie albo dobre albo bardzo dobre.

Slow Flowerfest
Kolejny dzień powoli dobiegał końca. Kolejny bardzo udany i bogaty w wizualne obrazy dzień. Ja jak zawsze zapraszam do czytania i oglądania zdjęć. Zachęcam do komentowania i odwiedzenia Toskanii. 

Czus. Czołem. Do następnego.