wtorek, 26 września 2017

Podlasko-litewskie zachwyty wakacyjne

Rzeka Supraśl

Geras Rytas.
Po litewsku dzień dobry.
Witam Was już w jesiennym niedzielnym dniu. Wakacje niedawno się zakończyły. Kończy się już wrzesień. Dobrze że można wrócić wspomnieniami do magicznych wakacyjnych chwil. Zatem.
Poprzedni wpis o tegorocznych wakacjach skończyłem na wizycie w Augustowie. Sam pobyt w zagrzybiałym pensjonacie przemilczę. Zajmę się walorami turystycznymi augustowskiej ziemi.

Taką tablicą powitało nas jezioro augustowskie

Dookoła lasy, jeziora. Mnóstwo przestrzeni. I wielka ilość bocianów. I dolina Rospudy. Magiczna.

jezioro augustowskie w blasku zachodzącego słońca

rospuda

rospuda z pokładu

Zjawiskowa. Mieliśmy okazję zobaczyć ją z pokładu łódki. Dzika przyroda jakiej na świecie ze świecą szukać. A wiecie że z Augustowa pochodzi nasza znakomita kajakarka Edyta Dzieniszewska? Pływając po augustowskim jeziorze można zauważyć jeszcze pozostałości po naturalnym torze kajakowym. Augustów to także znana z podręczników geografii śluza i sam kanał wodny który stanowi unikalny zabytek sztuki budownictwa wodnego.

Szymon na pokładzie kaczki

Będąc w tych okolicach warto podjechać do Stańczyków. Znajdują się tam mosty kolejowe wybudowane w latach 1912-1926. To najwyższe mosty w Polsce. Wysokość 40 m. Długość ponad 200 m. Promień łuków to 35 m. Stanowią one część akweduktów Puszczy Rominickiej. Wielki kawał historii. Naprawdę warto.

akwedukty i ich historia

mosty w Stańczykach

księżne na mostach

Jadąc z Augustowa do Stańczyków przejeżdżamy przez Suwałki. Kiedyś miasto wojewódzkie. Teraz to głównie miasto tranzytowe w drodze na Litwę. Obok Suwałk znajduje się Wigierski Park Narodowy. Jezioro Wigry. Przepiękne. Malownicze. Cudowne.
Litwa. To był nasz kolejny cel podróży.

czas na Wilno

Litwa państwo moich przodków. Babcia i dziadek od strony taty urodzili się na ziemi litewskiej.

litewska nazwa Troków

Miałem w planach odnalezienie wioski Jenikiszki która poniekąd jeszcze istnieje. Ale zaczęliśmy litewską podróż od wizyty w Trokach. To byłe miasto Wielkiego Księstwa Litewskiego. Nieopodal w Starych Trokach znajdowała się pierwsza litewska stolica. W samych Trokach położonych pomiędzy przepięknymi jeziorami wznosi się zrekonstruowany zamek wzniesiony przez księcia Witolda.

Troki castle

most

Wielka warowna budowla przyciąga rzesze turystów. Wewnątrz zamku komnaty zaadaptowane są na potrzeby muzeum. Na dziedzińcu stoją dyby i inne akcesoria więzienne. Wszystko jest dopieszczone i nie tylko fani zamków znajdą w tym miejscu coś dla siebie. Ja z Szymonem postanowiliśmy postrzelać z kuszy. Było dużo śmiechu. 28 km dalej znajduje się Wilno.

szymon w dybach

strzelanie z kuszy nie należy do najprostszych czynności

dziedziniec zamku

piękne witraże

i fragment bramy

księżna Julia

Tam też się udaliśmy. Zaopatrzeni w przewodnik udaliśmy się do centrum stolicy.
Swą penetrację stolicy rozpoczęliśmy od dzielnicy akademickiej. Mnóstwo klimatycznych knajp. Wyremontowane kamienice. Urokliwe uliczki. To nas urzekło na samym początku. Ostra brama. Fragment murów miejskich z pozostałościami po murach obronnych. Teraz dodatkowo miejsce kultu Maryjnego.

Ostra Brama

Serce stolicy to Katedra Wileńska. Ufundowana przez naszego króla Władysława Jagiełłę. Razem ze stojącą obok dzwonnicą stanowi teraz bazylikę archikatedralną. My trafiliśmy na ciepły dzień. Mnóstwo turystów. Młodzież szalejąca na deskorolkach.

główny plac Wilna z Katedrą

wejście do Katedry

baszta na wzgórzu Giedymina

Nad katedrą góruje wieża Giedymina położona na Górze Zamkowej. To chyba najbardziej charakterystyczny budynek Wilna. Widoczny praktycznie z każdego miejsca. Sama baszta była świadkiem wielu ważnych wydarzeń historycznych. Widok z wierzchołka na stolicę robi duże wrażenie także na nas. Co poza tym oferuje Wilno. Bardzo dobrze rozwinięta sieć wypożyczalni rowerów. Po mieście jeżdżą trolejbusy co przykuło uwagę naszych dzieci. Cmentarz na Rossie.

wileńska panorama 1

2

3

Wielka narodowa nekropolia. My trafiamy tam gdy delikatnie słońce chyliło się ku horyzontowi co powodowało że to miejsce stawało się jeszcze bardziej tajemnicze. Mnóstwo polskich grobów. Chyba najważniejszy z nich to mauzoleum Matki i Syna. Czyli wspólny grób Piłsudskich. Joachim Lelewel. I wielu, wielu innych.

jedna z uliczek

i kolejna

Przechadzamy się po uliczkach Starego Miasta które wpisane jest na listę UNESCO. Szczególnie latem robi ogromne wrażenie. Zewsząd słychać języki z całego świata. Wieczorem, zatłoczone są wszystkie najpopularniejsze bary i restauracje. A to pora aby spróbować regionalnych dań litewskich.

chłodnik ala Forto Dvaras

kaszanka w kiszce

ceppeliny

leniuszek
Ja pamiętam czasy gdy babcia robiła i ceppeliny, i babkę ziemniaczaną w kiszce, i kołduny. Czas sprawdzić czy aby przepisy się nie zmieniły. Dzięki wpisowi na jednym z blogów o Wilnie decydujemy się na wizytę w restauracji Forto Dvaras. Uśmiechnięta Katarzyna zaprasza do jednego ze stolików. Na stole lądują chłodnik a jakże litewski, ceppeliny z mięsem i grzybami, kaszanka w kiszce, litewskie bardzo dobre piwo i na deser mój faworyt wśród ciast czyli Tinginys zwanym potocznie "Leniuszkiem". Było smacznie, tłusto i na bogato. Uliczkami starego miasta pośród tłumu turystów udaliśmy się w drogę powrotną, zabierając ze sobą mnóstwo pozytywnych wileńskich wspomnień.

wigry

Kolejnym etapem naszej podróży miał być Lwów oraz Lublin i Sandomierz. Ale nasze dzieci powiedziały pass i musieliśmy wdrożyć plan awaryjny. Bliskość Podlasia, Hajnówki i Białowieży, Supraśla i Białegostoku spowodowały że nasze wakacje kontynuowaliśmy w tym urokliwym regionie Polski.

wjazd na Białoruś

Cerkiew w Białowieży

jeden z budynków w parku edukacji Parku Krajobrazowego

Zaczęliśmy od Białowieży i Hajnówki.
Białowieża. Znana nam wszystkim z żubrów i Puszczy Białowieskiej. Puszcza wielka i tajemnicza. Ogromna. Dzika. Panie ministrze najgorszego rządu w historii wszystkich rządów - nie wycinajmy drzew. Niech ta Puszcza stoi taka jak ją stworzono.

Jako że jesteśmy w Białowieży zatem...

W centrum Białowieży cerkiew św. Mikołaja Cudotwórcy do której nie udało się wejść. Ale ma ona swą historię, smutną bo wojenną. Niestety była w trakcie remontu i nie mogliśmy wejść do środka.
Niedaleko Białowieży znajduje się przejście piesze z Białorusią. Zabraliśmy paszporty z myślą o wizycie u naszych wschodnich sąsiadów ale niestety zabrakło nam jeszcze jakiegoś dokumentu który należy mieć przygotowany. Trudno. Pani celnik była nieugięta.

Najładniejsza naszym zdaniem cerkiew na naszej drodze

Została wizyta w parku żubrów. Klasyk a jakże ale jaki fajny. Zobaczyliśmy na własne oczy żubronia czyli połączenie krowy i żubra. I oczywiście żubry, takie prawdziwe.
Hajnówka. Miasto w której prawie 1/3 mieszkańców stanowią Białorusini. Dlatego nie dziwią budynki cerkwi.
Mijamy kolejne wioski w każdej w nich cerkiew jedna ładniejsza od drugiej. Nam najbardziej spodobała się ta z Trześcianki. Przepiękna.

matrioszka w Babce

centrum Białegostoku

Nocleg w Białymstoku to kolejny przystanek na naszej wakacyjnej drodze. Zaczynamy od wizyty na stadionie Jagielloni. Szkoda że wejść nie było można. Z zewnątrz prezentuje się doskonale.
Centrum Białegostoku odmienione. Mnóstwo knajp i restauracji. Spotykamy się z kolegą z pracy Jankiem. Kolacja w najbardziej znanej knajpie czyli Babce. Jedzenie kresów wschodnich. Lekko nie jest ale za to mega smacznie. Pierogi, chłodnik, babka ziemniaczna i możemy ruszać oglądać Białystok. W samym jego centrum znajduje się Pałac Branickich. Nazywany Wersalem Północy czy też Wersalem Podlaskim z cudownymi ogrodami w zapadającym zmroku, podświetlony robi jeszcze piękniejsze wrażenie.

Pałac Branickich od frontu

i jeszcze bardziej od frontu

Wieczorny spacer po stolicy Podlasia potęguję tylko opinię że to bardzo niedoceniany obszar naszego kraju, ale niezwykle urokliwy i posiadający niesamowity potencjał.
Rano wybieramy się do Supraśla. To uzdrowisko położone nad rzeką Supraśl w samym centrum Puszczy Knyszyńskiej. W samym centrum stoi wielki monastyr do którego wejść nie mogliśmy gdyż był poniedziałek. A szkoda gdyż wewnątrz wystawiana była ekspozycja ikon i dzieła Leona Tarasewicza. Pracownik muzeum nie dał się nabrać na próbę oszustwa z mojej strony. Nazwiska te same, pomyślałem że może to wykorzystam i podciągnę znajomość do relacji ja-wujek Leon.

synagoga w Tykocinie

Tykocin castle

Nic z tego. Pan był czujny. Z uśmiechem na twarzy odeszliśmy kontemplować nadrzeczny fragment Supraśla. W drodze powrotnej chciałem poznać jeszcze mamę mojej koleżanki teamowej Emilki ale zastukałem nie w te drzwi co trzeba. I znowu pudło. Wracając zatrzymaliśmy się jeszcze w Tykocinie. Miasto w którym stoi jeszcze synagoga oczywiście remontowana i pałac Czarneckich oraz zamek posiada wielki potencjał turystyczny coraz mocniej widoczny. Zamek jest odrestaurowany, pałac w czasie naszego pobytu był remontowany, to nie żart, o synagodze już mówiłem. Warto jadąc z Warszawy do Białegostoku wpaść tu na kilka chwil.

pałac Buchholtzów w Supraślu

w tle supraski monastyr

Supraśl river

Nasz czas na Podlasiu w tym miejscu minął. Spakowani wracaliśmy zmęczeni ale usatysfakcjonowani tym co oferuje wschodnia ściana. Podlasie ma ogromny potencjał i szkoda tylko że to tak daleko. Litwa z Wilnem i Trokami potęguję tylko ten miniony już wakacyjny udany czas. Było w dechę. Puszcze, rzeki, dzika przyroda, bociany w ilościach nie do zliczenia, to wszystko albo jeszcze więcej oferuje wschodnia ściana. No i niesamowici ludzie. Z tym kresowym akcentem. Ja bardzo polecam. I z pewnością tam jeszcze wrócę.
Zapraszam do czytania i oglądania. Czus.