niedziela, 1 sierpnia 2021

Jurajski, zamkowy tryptyk

Zamek w Bobolicach


Buongiorno.

Ciao amici.

Quindi. Czyli A więc. Pani z polskiego zawsze powtarzała że nie zaczynamy zdania od „a więc” niemniej quindi.

Wracamy do wydarzeń z naszego bardzo udanego wyjazdu w Jurę. Za nami kilka już znakomitych zamków, przed nami klasyki czyli Ogrodzieniec ale na dobre rozpoczęcie dnia a jest nim niedziela zamek w Mirowie i Bobolicach.

Ale zanim tam dotarliśmy poranna ma wizyta na basenie w Myszkowie. Fajny, poranny rozruch. Czekajcie, przecież wcześniej a jakże byłem z Franką na spacerze. I udało mi się tam uchwycić niby normalną sytuację jaką bez wątpienia jest tańczące na wietrze łany jęczmienia w tym przypadku. Niby nic wielkiego. A jednak. Zainspirowany pięknem naszej natury robię i zdjęcie i film slow motion i wysyła swym wiernym recenzentom w postaci Misia czy też Ninja. Takich komentarzy się spodziewałem. Że trener się kończy, że duchowo skręcił w niewiadomo jaką drogę. Jednym słowem. Pomyje. Ale po kilku dniach od powrotu ma inspiracja odcisnęła tak duże piętno na mych przyjacielach, że każde ich kolejne zdjęcie treningowe z roweru okraszone było wizytą w zbożu. Niewinne, z premedytacją zrobione zdjęcie robi robotę. 


zamek Mirów

widok z murów

i jeszcze jeden pejzaż

fragment murów

Tyle nawiasem wstępu, nieco odbiegając od tematu. 

Po śniadaniu udajemy się na pierwszy zamek, w pobliskim nam Mirowie rozpoczynamy niedzielne penetracje Jury. Zamek w Mirowie, pięknie położony na wzgórzu, to przykład zamku średniowiecznego. Ze wspaniałymi murami obronnymi i fosą. Wchodził w skład tzw. „Orlich Gniazd”. Postawiony prawdopodobnie za czasów Kazimierza Wielkiego choć niektórzy twierdzą że początki zamku miały miejsce po śmierci króla. Początkowo był zamkiem drewnianym z biegiem lat przebudowywanym, w ostateczności stał się zamkiem murowanym. Swój złoty okres został przerwany przez a jakże Potop Szwedzki. Na dzień dzisiejszy w zamku trwają prace renowacyjny które mają pozwolić turystom na zwiedzanie zamku również od środka. Wstęp na teren przyległy do zamku jest płatny. Wokół zamku rozrzucone są skałki, mekka wspinaczy. Byliśmy podczas wizyty na zamku pod jedną ze ścian poprzyglądać się pracy wspinaczy w ich naturalnym środowisku. 


wejście na zamek

fragment zamku

zamek w innym ujęciu

duchy na zamku?


Kolejny, niedzielny punkt programu to zamek w Bobolicach. Oddalony od Mirowskiego o prawie 2 km. Kiedyś istniała droga pomiędzy skałami prowadząca do Zamku w Bobolicach lecz jak to w naszym kraju bywa z prywatnymi drogami, właściciel postanowił zagrodzić i zablokować przejście. No cóż. 

Samochody zostawiamy na parkingu i spacerem udajemy się do kolejnego zamku. Wejście na tereny przylegające oczywiście płatne jakże i wejście na sam zamek również. Ale. Zaraz po wejściu na zamek po lewej stronie widnieje tabliczka informacyjna którą mieliśmy okazję zaobserwować już na zamku w Krzyżtoporze. Tablica o treści że zamek został wyremontowany bez jakiekolwiek wsparcia ze strony rządzących. I nadal nie otrzymuje żadnych dotacji. Żenada. Jebać PiS. Pseudominister Gliński i jego współpracownicy wydają miliony na kościół i naczelnego oszusta tego kraju Rydzyka a na prawdziwe, perełki kultury zero złotych. Jebać PiS.

Zamek prezentuje się wspaniale i budzi podziw. Wygląda niesamowicie. 

Poniekąd wieczorem, oświetlony wygląda jeszcze bardziej imponująco. 

Zamek wybudowany przez Króla Kazimierza Wielkiego, stanowił element systemu obronnego jurajskich warowni. Zamek w swej historii był wielokrotnie najeżdżany, największe spustoszenie na zamku wywołał Potop Szwedzki. W swej bogatej historii ma zapisana kartę z udziałem Jana III Sobieskiego, który stacjonował pod zamkiem wybierając się z odsieczą wiedeńską. Wielokrotnie zmieniał właścicieli. Obecnie zamek należy do rodziny Laseckich. Obok zamku znajduje się hotel i restauracja. 


branka Julka

zamek w Bobolicach widziany z błoni

branka, muszkieter i dominikanin


Sam zamek to doskonały obiekt do działań filmowych. Sceny do teledysku filmu „Merida Waleczna” i „Powidoki” Andrzeja Wajdy, „Przyjaciel Wesołego Diabła”ostatnia „hitowa” produkcja pisowskiej tv czyli „Korona Królów”. To najważniejsze wydarzenie filmowe z udziałem zamku. 

Fantastyczny zamek. Chętnie zobaczę go w antruażu gwiazd. 

Wracamy na parking. Przed nami wizyta na chyba najbardziej znanym zamku w regionie czyli zamku w Ogrodzieńcu. Specjalna późniejsza pora wizyty powiązana jest z dodatkową atrakcją. Na terenie zamku będzie możliwość spotkania się z osobami które szyją i odrestaurowują odzież w jakiej w czasach świetności zamków poruszali się władcy, szlachta czy też zwykli ludzie. Magnesem przyciągającym nas dodatkowo jest możliwość przymierzania takich strojów. 

Docieramy na miejsce. Ja na zamku byłem już dwukrotnie. Zmieniło się bardzo jego otoczenie. Pełno sklepików i garmażerii. Jak na Gubałówce.


szlachta

szlachcic abdul



zamek w Ogrodzieńcu

branki


Wchodzimy na teren zamku. Na scenie przyzamkowej zainstalowali się Państwo od strojów. Trafiamy akurat na koniec prelekcji. Idealnie, gdyż właśnie można przywdziać stroje. Ja zaczynam od stroją mnicha. Pani trafia idealnie w punkt. Jula ubiera się w strój branki. Wygląda prześlicznie. Ja mam na sobie brązowe, szaty dominikanina. Dostojnie.

Szybka sesja fotograficzna. Kolejne odzienie to strój szlachcica. Razem z Krzyśkiem przywdziewamy i szaty i niesamowite czapki. Wyglądamy bardzo dostojnie. Kolejne odzienie to szata króla. Nasze dziewczyny zakładają królewskie czapki. Fajna lekcja historii i wielkiej, niesamowitej pasji. Brawa dla Państwa którzy kultywują historię pokazując ją od innej, bardzo barwnej strony. 


team na zamku

fragmenty murów

cześć Ogrodzieńca

i tu również


Po tych kulturalnych doznaniach wchodzimy na zamek. Dwie kondygnacje a w wieżach nawet 3 piętra. Fajnie zachowany i ciągle odrestaurowywany. I ten zamek to również miejsce wielu filmowych wydarzeń. „Wiedźmin”, „Janosik” czy „Zemsta” Fredry to tylko kilka bardzo znanych wydarzeń filmowych.

W latach świetności była to jedna z największych europejskich warowni. Wielokrotnie przebudowywany lub rozbudowywany. Znany władca z zamku  w Janowcu koło Kazimierza, dodał min. dziedziniec rycerski, bastion beluard, suchą fosę. Później dobudowano mury obwodowe, bramę wjazdową z mostem zwodzonym. Potop Szwedzki niestety nie był i dla tego zamku łaskawy. Podpalany, wielokrotnie łupiony.

Jako że pora już była późna obiadowa zeszliśmy do Podzamcza i tama w Stodole, udaliśmy się na jadło. Jako że niedziela to ruch duży. Ale udało się znaleźć miejsce i zasiąść do strawy. Nie obyło się bez awantury. W rolach głównych Szymon. Ale nerwy szybko nam puściły gdy na stołach zaczęły lądować wybrane przez nas dania. Było smacznie, porcje słuszne i w granicach budżetowych. 

Posileni ruszyliśmy do ostatniej atrakcji znajdującej się niedaleko zamku czyli dawnego grodu zlokalizowanego na górze Birów. Zrekonstruowana osada słowiańska powiedzmy sobie szczerze wymaga może nie samej renowacji ale ducha który pomoże z tego ciekawego miejsca wyciągnąć nieco więcej niż tylko trzy chaty drewniane, trochę słomy i strome podejście do grodu. 

Jak mnie zapytacie czy warto to chyba odpowiem że gdyby był z nami przewodnik może gród okazałby się ciekawszym.

wejście do grodu Birów

Stodoła - polecam

widok na osadę


Wracamy, wszyscy już nieźle zmęczeni. To był prawdziwy, jurajski zamkowy maraton. Mnóstwo historii i piękna. 

O zmęczeniu naszym niech świadczy fakt że niezniszczalna Franka po powrocie nie ma ochoty w ogóle ruszyć się ze swojego łoża. 

A my ucztujemy. Nie ma grilla gdyż pada ale kolacja jest wyborna. 

Wymieniamy spostrzeżenia. Podziwiamy zdjęcia. 

Szkoda będzie jutro wyjeżdżać. 

Wraca temat ewentualnego powrotu do Jury ale na rowery. Ja z pewnością wrócę poczuć wapienie okoliczne. Wspinaczka w jurze to raj.

Jak zawsze zostawiam Was z opisem, przepraszam za niecenzuralność ale ***** ***, i podziwiajcie zdjęcia. 

Ci vediamo.

Buonasera.