niedziela, 2 czerwca 2019

Grande Familia

Perugia, Piazza IV Novembre

Grande Familia.
No tak.
Nie samymi widokami człowiek żyje. Włochy, Toskania to nie tylko oliwne gaje, cyprysowe aleje, piniowe drzewa, pola winogron, to również a przede wszystkim kraj calcio. Piłka nożna we Wloszech traktowana jest jak świętość. 

katedra św. Klary

I my tej świętości stawiliśmy czoła pojawiając się na meczu Serie B, odpowiednik naszej I ligi, na meczu Perugia konta Cittadella. Poszukiwania jakiegoś meczu rozpocząłem już chyba w marcu analizując terminarz rozgrywek Serie A i Serie B. Oczywiście byłoby idealnym pojawić się na meczu z udziałem naszych stranieri a mamy ich we włoskiej lidze kilkunastu, lecz ani najbliższe nam Empoli czy Fioretnina swe mecze rozgrywały akurat na wyjeździe lub w sobotę, w dniu naszego wyjazdu, ale Perugia do której i tak planowaliśmy się wybrać stanowiła idealne rozwiązanie. Zanim jednak nasza Grande Familia pojawiła się na Stadio Renato Curi, swe kroki skierowaliśmy do Assisi czyli franciszkańskiego Asyżu. I tak w środowy poranek wyruszyliśmy w kolejny, bardzo ciekawie zapowiadający się dzień. No bo tym razem łączyliśmy misterium duchowe patrz Asyż, z tradycją wielowiekową tworzącą Stare Miasto w Perugii z wydarzeniem sportowym traktowanym jako obserwacja socjologiczna i oderwaniem od duchowych wzruszeń. Zapowiedzi pogodowe były bardzo pozytywne i jak się też okazało trafiliśmy z pogodą w 10.

Bazylika św. Franciszka

Zatem skierowaliśmy nasze bolidy ku Assisi, ponownie w szyku składającym się z czterech rodzin.
Odległość między Assisi a Perugia to raptem 30 minut drogi. Ora 15 to czas rozpoczęcia partita di calcio. Na Assisi mieliśmy jakieś 2 godziny. I to w zupełności wystarczyło aby ukontentować nasze zmysły. Miasto pięknie położone, a jakże na wzgórzu. Miasto z wielką historią. Miasto piękne same w sobie. Z pięknie położonym Placem Ratuszowym. Ale najbardziej znane zabytki związane są z narodzinami św. Franciszka i św. Klary. I stąd znane chyba na całym świecie Bazylika św. Franciszka (wpisana na listę światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO), z relikwiami św. Franciszka, Bazylika św. Klary z autentycznym krzyżem z San Damiano, jako symbol wybrania św. Franciszka z Asyżu. Poza tym Bazylika Santa Maria degli Angeli, znana jako kolebka zakonu franciszkańskiego. To chyba najważniejsze obiekty w tym umbrijskim mieście. Co do technicznych aspektów patrz parkingi, jest ich w mieście kilka, płatne, nawet wielopiętrowe. 

Assisi

il centro

My skorzystaliśmy z parkingu położonego najwyżej. Kontemplacji duchowej i religijnej nie było końca. Świetnie jest to wszystko utrzymane. Czyste. Bez polskiego kościelnego przepychu. Idealnie pasujące do idei głoszonej przez franciszkanów. Schludnie, wręcz ubogo. Bez przepychu. 
Asyż wywarł na nas duże wrażenie. 

plac ratuszowy


Assisi due

Grande Familia zebrana przed wyjazdem na placu Ratuszowym z pytaniem nurtującym, iść czy nie iść na calcio.
Okazało się że na mecz wybrać chcą się wszyscy. Perfecto.

Assisi tre
Bilety. Dominika, wspominana wcześniej moja korepetytorka poleciła kupić bilety wcześniej w internecie. Pewnie bym tak uczynił gdybym był pewien ile z nas na ten mecz w końcu pójdzie. Wcześniej przeczytałem na stronie klubowej Perugia że bilety można kupić do końca pierwszej połowy kasach przy stadionie. Tam też się pojawiliśmy wszyscy ale nie wszyscy jednak weszliśmy. Otóż ma dorosła już córka nie zabrała ze sobą żadnego ID. A to podstawa do wydrukowania biletu.

stadio 

0:0

Na mecz ostatecznie nie weszła jeszcze wife Pawła i razem z moją Julką udały się na spacer. A my, z piętnastominutowym opóźnieniem udaliśmy się z biletami do bramek stadionowych i zostaliśmy powitani przez obsługę z wielką radością. Tam padły z ust ich słowa: Grande Familia. Skąd jesteście? Polska. I słyszymy: Piotr Zieliński. Arek Milik. Grażyna jako grazie. Norde Curva czyli trybuna z kibicami Perugia była i naszym miejscem na oglądanie calcio.

stranieri

Szalikowcy a jakże. Mnóstwo flag. Ale też rodziny z dziećmi. Krótka wymiana zdań z kibicami obok, w jakich koszulkach grają „nasi”, jaki wynik i obserwacja zachowań i na samym meczu jak i na trybunach. Ciepło, słońce. Idealne warunki do oglądania. I ten język. On jest stworzony do tego typu wydarzeń. Szczególnie jak miejscowym nie idzie. Słuchało się trybun z wielką radością. Szkoda tylko że mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Zabrakło choć jednej bramki aby zostać zadowolonym w pełni. Lecz wniosek po wyjściu nasunął się nam wszystkim myślę jeden. To nie był stracony czas. Super odmiana. Jeszcze kilka zdjęć przed stadionem i na deser wizyta w centrum Perugia i jedna z ciekawszych atrakcji czyli przejazd metrem miejskim. MiniMetro. Metro zbudowane nad powierzchnią. 7 stacji i jedna linia. 

il centro a Perugia

budynek ratusza

Jedna linia która łączy dolną część miasta z tą, najwyżej położoną, zabytkową częścią miasta. Szczęście nas nie opuszczało gdyż zaraz po wyjściu ze stadionu zastanawiałem się jak znaleźć stację metra. A tu jak na wyciągnięcie ręki. Mym oczom ukazał się wagonik kolejki. Znaleźliśmy kasy. Kupiliśmy bilety i w drogę. Trochę jak w wagoniku kolejki górskiej wspinaliśmy się do góry. Ostatnia stacja i wchodzimy do zabytkowej części miasta. A Perugia to miasto uniwersyteckie. I miasto bogate w historię.

Perugia due

Główna część miasta to Palazzo dei Priori czy Piazza IV Novembre. Perugia to miasto konklawe i czekolady. Produkuje się tu czekoladę o nazwie Perugina. Jedną z jej postaci są tabliczki w formie całusa czyli Bacci. W październiku odbywa się coroczny festiwal czekolady. Inna wielka atrakcja to festiwal jazzowy zwany Umbria Jazz. Inne ciekawostki związane już są z zabytkami a najważniejsze z nich to Katedra św. Wawrzyńca, kościół św. Piotra czy kościół templariuszy. 

Ratusz w środku

Arco Etrusco czyli najstarsza i największa brama miejska. Marudy oczekują jedzenia. Czas przerwać zabytkowe kontemplacje i choć delikatnie się posilić. Tym razem numerem jeden są belgijskie frytki. W naszych rekach lądują te w rozmiarze XL i oczywiście pizza. Wszystko smakuje wybornie. No to czas na powrót. MiniMetro zwozi nas na dół. Wsiadamy do naszych samochodów i obieramy kierunek na D’Orcia. Trzy wyjazdowe dni mocno dają się już wszystkim we znaki. Prawdziwy włoski tryptyk zamykamy pyszną kolacją i toskańskim winem. 

Perugia tre

Perugia cinque

Kolejny dzień jest dniem restu. Basen, jacuzzi, rower, spacery, bieganie, spanie. Wszystko dozwolone. 

fryts

Volterra rozpoczęła zachwyt, Rzym i wizyta w Wiecznym Mieście podtrzymała obrany wysoki pułap zadowolenia a Perugia i Assisi zamknęły ten włoski trip. Nie, to jeszcze nie koniec. Przed nami dwa dni na toskańskiej ziemi. Narazie saluto amici. Zostawiam Was ze zdjęciami. I namawiam do odwiedzenia któregoś z tych trzech regionów. Toskania, Umbria, Lacjum. Jeżeli jeszcze tego nie zrobiliście. 

Ciao. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz