sobota, 25 maja 2019

Wieczne Miasto

Colosseum

Ciao amici.
Po duchowych kontemplacjach w Volterra, Monteriggioni i Siena zaplanowaliśmy wizytę w „wiecznym mieście” jak potocznie nazywają Rzym czyli stolicę Włoch. W ubiegłym roku dużym miastem na naszej rozkładówce była Florencja. Tym razem udaliśmy się nieco na południe od nas. Region Lacjum bo tam znajduje się Rzym, położony jakieś 170 km od nas więc grzechem było nie skorzystać. Zanim o samym Rzymie, kilka logistycznych wskazówek. Wiadomo że jak Rzym to Colosseum, Forum Romanum, Plac Wenecki, fontanna d’Trevi i schody Hiszpańskie. Sporo jak na jeden dzień.

czuć podmuch wieczności
Powiedzmy sobie szczerze to delikatne liźnięcie tego pięknego miasta ale co tam. Wycieczka wypełniona atrakcjami dość mocno. Czytając o wycieczkach po Rzymie pierwsze co rzucało się w oczy to fakt aby możliwie jak najdalej od centrum zostawić samochód i korzystać z komunikacji miejskiej - patrz - metro, autobus. Zatem musiałem znaleźć jakiś parking na obrzeżach miasta z bliską dostępnością do metra przykładowo. I tu z pomocą Dominiki, mojej korepetytorki od włoskiego, namierzyliśmy jak się okazało super parkeggiaro za rozsądne pieniądze. 15 euro za cały dzień parkowania. Bezpiecznie. Pod dachem. 

amfiteatr od strony Forum Romanum

Comanducci Paolo Autorimessa
Autorimessa Lorenzo Comanducci
Via Val Sillaro, 3
00141 Roma
To adres parkingu. Co prawda szef „no parlare inglese” ale włoskiego już człowiek nieco liznął to i bez problemów zaparkowaliśmy trzy auta. A właśnie. Nie cztery tym razem. Gurzyńscy jako że jesienią byli w Rzymie w tym samym czasie pojechali do Florencji.
Także auta zaparkowane. Stacja metra 200 m od parkingu. Conca d’Oro tak się nazywa. Bilet 70-cio minutowy za 1,5 euro. Jedziemy. 

gigantyczna budowla

jej rozmach powala na kolana

i budzi zachwyt

W marcu jeszcze kupiłem bilety do Colosseum i Forum Romanum na konkretną godzinę. Wszyscy doradzali a my nauczeni już doświadczeniem z poprzednich wycieczek bilety te kupiliśmy z wyprzedzeniem aby uniknąć ewentualnych gigantycznych kolejek do kas. A sam fakt iż to termin majówki i możliwość przybycia większej liczby nawet naszych rodaków , i to co ujrzeliśmy już na miejscu potwierdziło nasze przypuszczenia. Nie uniknęliśmy stania w kolejce lecz fast track poruszał się zdecydowanie szybciej niż pozostałe dwa ogony do kas. 

turystka z Polski wlazła w kadr

Podróż do Rzymu minęła bardzo szybko. Szybko udało się namierzyć w/w parkeggiare. Formalności załatwiliśmy równie szybko. Metro. Jak dobrze pamiętam chyba 7 stacji i lądujemy pod wielkim Colosseum. Ludzi sporo. Sporo wolontariuszy. Turystów a jakże równie dużo. Krótki rekonesans wokół tej pięknej, antycznej budowli. Bilety kupione na 12.05. Po namowie jednego z guaidów ustawiamy się w kolejce. Za szybko jednak. Chwila konsternacji. Pan nie mówi po angielsku tylko rękoma wypycha nas z kolejki. Co dalej?

Łuk Triumfalny

Różne nasze reakcje. Wkrada się trochę nerwowości. Zapytujemy raz jeszcze kogoś z obsługi, później potwierdzamy to u następnego. Kolejka wybrana prawidłowo tylko że za szybko. 

fenomenalne miejsce

i tu bardziej

No dobra stajemy jeszcze raz. Tym razem przesuwamy się w podobnym tempie. Na bilecie wyczytujemy że jednorazowo na terenie Colosseum nie może przebywać więcej niż 3 tys. osób. Względy bezpieczeństwa. Wchodzimy. Ten sam pan który poprzednio przesunął nas do sekcji gimnastycznej, tym razem z twarzą bez wyrazu włączył przycisk „aperto”. W międzyczasie postanowiliśmy że wzbogacimy swą podróż po teatrze i wykupimy lektora. Plan jednak spalił na panewce gdyż tego dnia ta usługa była niedostępna. No cóż. Za przewodnika robiła moja wife. 

tu najbardziej

Jeszcze tylko kontrola z bramkami jak na lotnisku i jesteśmy w tym naprawdę magicznym miejscu, pamiętającym jeszcze czasy rzymskich cesarzy. Niewiarygodne. I zgodzę się z faktem że mnóstwo turystów i że jest tyle może mniejszych nie mniej atrakcyjnych atrakcji, ale Colosseum trzeba zobaczyć. Mym zdaniem z perspektywy Forum Romanum prezentuje się wyjątkowo okazale. Ale o tym za chwilę. Dwa poziomy które są dostępne dla turystów pozwalają zobaczyć jak gigantyczna to jest budowla. 530 metrów w obwodzie. To już robi wrażenie. Kilka kondygnacji z trybunami. Podziemne pomieszczenia dla gladiatorów. Sama główna arena również powala na kolana. Wybudowana w 72 r n.e. Amfiteatr Flawiuszów po dziś dzień zachwyca i pokazuje potęgę ówczesnego świata. 

i jeszcze raz amfiteatr Flawiuszów

Po godzinie spędzonej w amfiteatrze udaliśmy się do Forum Romanum. Tu też kolejka lecz zdecydowanie krótsza. Chwila i jesteśmy w zupełnie magicznym miejscu. Rynek Rzymski zwany też Forum Magnum. Położony pomiędzy 7 wzgórzami, stanowił główny polityczny, religijny i towarzyski punkt miasta. Tutaj miały miejsce najważniejsze uroczystości starożytnego Rzymu. 
Rozmiar i rozmach budzi zachwyt po dzisiejszy dzień. Wielkość szczególnie widoczna z kilku punktów widokowych. Coś niesamowitego. 

Jula ma swoje miejsce 

Julka znajduje swą bazylikę. Co prawda legła już dawno w gruzach ale wymowny napis na tablicy Gulia Basilica świadczy o tym że ona już kiedyś miała swój wielki kąt w tym miejscu. Łuk triumfalny i wielka ilość świątyń. Wszystko poprzedzielane alejkami. Przechadzając się pomiędzy kolumnami, freskami, czuć powiew antycznego powietrza. 
Miejsce inne niż wszystkie. 

Forum Romanum

Kierując się do bram wyjściowych z ust naszych pociech padały coraz częściej słowa - jesteśmy głodni, chce nam się pić. Pora obiadowa zatem rozpoczęliśmy poszukiwania jakiejś ustronnej knajpki z pasta lub pizza. Udaliśmy się w kierunku na fontanny di Trevi. Przechodząc obok placu Weneckiego szybkie kilka ujęć tej bardzo rozpoznawalnej budowli. Wchodzimy w sieć uliczek. Jest kilka knajpek po drodze lecz przyjęcie 12 osób nie wchodzi w rachubę. W międzyczasie szybkie zakupy „rzymskich pamiątek” i znajdujemy knajpkę z pyszną pastą i pizzą. 

budzące podziw

i zachwyt

Tłumy przy fontannie. Robią one wrażenie a chyba najbardziej kolor wody. Barokowa budowla jest najbardziej znaną fontanną w samym Rzymie, pewnie i we Włoszech a może i na całym świecie. Taka wspaniała budowla zagrała a jakże w filmie. „La Dolce Vita” i scena z kapiącą się w niej Anitą Ekberg to jedna z najsłynniejszych scen filmowych ever. Proszę jednak nie czynić tego co było dane nam oglądać w filmie. Kary za kąpiel są bardzo surowe. Inna ciekawostka. Poniekąd jest taki przesąd że jak się wrzuci pieniążek do fontanny przez lewe ramię wówczas z pewnością wrócimy do Rzymu. Nie do końca jest to akceptowane przez administrację. Związki chemiczne wydzielające się w wodzie niszczą ten zabytek.
Jedyną rzecz jaka zrobiłem przy fontannie to ją podziwiałem.

Fontanna di Trevi

Ostatnia atrakcja przed nami. Schody Hiszpańskie.
Znajdują się one u zbiegu Via dei Condotti, jednej z najdroższych ulic świata i Piazza di Spagna. Drugie po schodach Potiomkinowskich z Odessy, najdłuższe i najszersze, 138 schodów. Miejsce pokazów mody, tu odbywa się wielki festiwal kwiatów i miejsce wypoczynku tysięcy turystów. Te 138 schodów prowadzi do kościoła św. Trójcy i stąd ich nazwa  Scalinata di Trinità dei Monti.

schody Hiszpańskie

Ciekawy obiekt znajduje się u podnóża schodów. To studnia w kształcie łódki, upamiętniająca powódź z 1598 r.
Obok schodów mnóstwo lodziarni w których i my kosztowaliśmy ich pyszne gelato. Na samych schodach zjadanie czegokolwiek niewskazane gdyż jest przesąd który mówi o nieszczęściu. A to nam niepotrzebne.
Obok znajduje się stacja metra Spagna którą mieliśmy wrócić na nasz parking. Nasze zdziwienie było dość duże gdy okazało się że ta stacja i trzy kolejne są remontowane. Czekał nas jeszcze spacer do kolejnej stacji. Okazało się dzięki temu mogliśmy podziwiać Ogrody Villi Borghese i punkt widokowy Pincio.

view z Pincio

piazzale

Wzgórze nad Piazza del Popolo i Piazza Spagna. Fenomenalny widok na cały Rzym. Pod nami stacja Flaminio. 
Ostatnie rzymskie ujęcia i wchodzimy do stacji metra. Długi, bardzo intensywny dzień. Powiecie że kolejny. Oczywiście. Lecz nie wyobrażam sobie aby wpaść choć na chwilę do Rzymu i zerknąć do kilku choćby atrakcji. Jest on pięknym, wielkim miastem i mym zdaniem tak jak w przypadku Florencji trzeba tu przyjechać na kilka dni i wówczas podczas nieoczywistych wycieczek poczuć tak na dobre smak Wiecznego Miasta. My zabieramy ze sobą wspomnienia, cudowne ujęcia, magnesy i pocztówki. 

i plac Wenecki

Wracamy w strugach ulewnego, wiosennego deszczu. 
Rzym, wrócimy do Ciebie. 
Amici. Podziwiajcie zdjęcia. Namawiam do komentarzy. 
Buena giornata.

Ciao.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz