sobota, 24 czerwca 2023

Beskidzkie wojaże Polaków

Bacówka Przylasek


Buona sera Ciao amici 
w drodze do Mszany Dolnej

Beskidzkie błoto


Mały Szlak Beskidzki i Beskidy bardzo urzekły nas w ubiegłym roku gdy zrobiliśmy pierwszą jego część pokonując odcinek z Bielska Białej do Zembrzyc tak mocno że nie wyobrażaliśmy sobie aby nie spróbować skończyć przejście. W ubiegłym roku we wrześniu nie udało się tego wykonać ale maj tego roku wydawał się mocno realny. I tak też się stało. Czwórka bohaterów pierwszego etapu przejścia stanęła ponownie w gotowości aby zamknąć cały szlak. Kwestią logistyczną zajął się kolega „Ręka” a właśnie, skład wyjazdu niezmienny czyli „Miś”, „Ninja”, wspomniany wcześniej „Ręka” i ja. Tym razem start zaplanowano w Rabce Zdrój i tam też się udaliśmy wczesnym czwartkowym rankiem. Plan zakładał jeden nocleg w schronisku „Na Kudłaczach”, następny gdzieś po drodze, może w okolicy Palczy.
krowa, rzadki widok coraz bardziej

beskidzki szlak

jeden ze szczytów 


W samochodzie jednak wyczuwalny był powiew dużej energii dzięki czemu już na starcie trasę już zmodyfikowaliśmy. W Rabce Zdrój zostawiliśmy samochód przy dworcu PKS i udaliśmy się na start w okolice Mszany Dolnej. Wystartowaliśmy na obrzeżach miasta. KIerunek Kołacze. Wychodzimy z miasta i powoli wspinamy się. Pojawia się las. Pogoda perfekcyjna. Przynajmniej dla mnie. W lesie mgła. 
migliore il ristorante del mondo

Beskidy w okolicy Kasiny Wielkiej

kopczyk


Jesteśmy sami. W Beskidach to jest zachwycające że można przez kilometry pokonywanej trasy być samym. Ciągle się wznosimy. Jest wilgotno na tyle że moje scarpy zaczynają być mokre. Wcześniejsze błoto i łąki spowodowały że buty szybko łapią błoto. Docieramy do szczytu zwanego Lubogoszcz, 968 m.n.p.m. Majestatycznie. Schodzimy do Kasiny Wielkiej. Wioska zyskała sławę dzięki Justynie Kowalczyk. Nasza najlepsza narciarka biegowe pochodzi właśnie z Beskidu. My jesteśmy w tej wiosce kilka dni po tragicznej śmierci męża Justyny, Kacpra Tekieli. Moja obecność w tym miejscu ma charakter symboliczny. Jesteśmy w Kasinie w okolicach godziny 13 zatem wykorzystujemy ten fakt do spożycia lunchu oraz uzupełnienia naszego depozytu o najpotrzebniejsze artykuły. Popas ma miejsce pod fajnie zadaszonym domkiem. Uczta. Standardowo cebula. Dodatkowo marchew i rukolą. Trochę wędliny. 

dokąd? w góry oczywiście

ekipa pod bacówką


Dodatkowo formaggio. Dobra bułka paryska. Szczyt kulinarny. Posileni udajemy się w dalszą podróż. Mijamy rodzinny dom Justyny i ponownie po minięciu łąk i pól wchodzimy do lasu. Pięknie się zielenią mijane przez nas pola i łąki. Po drodze wędrując leśnym duktem mijamy Dzielec 649 m.n.p.m. oraz Szklarnię 586 m.n.p.m. Znajdujemy się w Przylasku gdzie na skraju wielkiej polany znajduje się bacówka leśna. Jest dobrze zaopatrzona w najbardziej niezbędne rzeczy do przeżycia. Koza, drzewo w lesie, czajnik, prycze. Znajdujemy dziennik pokładowy i okazuje się że bacówkę remontuje grupa społeczników.
ekipa w pełnym gazie

pod Lubomirem dzieją się dziwne rzeczy 

w schronisku


Każdy z odwiedzających może, nie musi wspomóc remont. Świetna inicjatywa społeczna. Nam ta bacówka kojarzy się z domkiem myśliwskim w którym nocowaliśmy podczas naszej wizyty pod Śnieżnikiem. Krótki przestój w naszej podróży dobrze nas nastraja. Do mety dzisiejszego odcinka zostaje naprawdę niewiele. W szybkim tempie docieramy pod Lubomir, najwyższy szczyt tego odcinka. 902 m.n.p.m. Do schroniska PTTK Kudłacze wg znaków pozostają niecałe 2h. Byliśmy już w tym miejscu kilka lat temu, podczas tułaczki po Beskidzie. Wówczas tylko z Kubą Ręka, tym razem zespół jest w całości. Na Lubomirze staje się rzecz cudowna. Otóż Miś w plecaku znajduje cudowny napitek ginem zwanym własnej domowej roboty i zmuszając nas wszystkich, a scusa, Ninja postanawia skorzystać z chwili przerwy i zasypia. Gin zatem wędruje w 3 osobowym zespole. Smakuje wybornie. 

obserwatorium we mgle


Mam takie wrażenie że w takich okolicznościach przyrody i w tak zacnym towarzystwie nawet woda z kałuży smakowałaby wybornie, choć trzeba przyznać uczciwie, gin jest doskonały. Ninja się budzi zaskoczony faktem że każdy z nas ma jeszcze bardziej doskonały humor. Ruszamy w kierunku schroniska. Ręka i Miś już po chwili od wyjścia znikają nam z oczu. Słuchamy muzyki i dyskutujemy. 

w drodze na Kudłacze


Prym wiedzie Twenty One Pilots i koncertowa wersja: Car Radio!!!!!! Koniecznie zobaczcie: https://youtu.be/Ok56_eyIE8k Szybko mija nasza podróż i nawet się nie obejrzawszy meldujemy się w schronisku. Dostajemy pokój na wyłączność. Po całym długim dniu jest czas na toaletę i odświeżeni rozpoczynamy wieczorne rozmowę Polaków o życiu. A później słychać tylko pomrukiwania. A czekajcie. Chwilę wcześniej zapada decyzja że może jak wszystko będzie dobrze to zmodyfikujemy trasę i spróbujemy zrealizować całość w dwa pozostałe dni. Teraz zostawiam Was z lektur i oczywiście zdjęciami.\ 
Ci vediamo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz