czwartek, 31 maja 2018

San Gimigniano i Siena oraz Pienza rowerowo czyli dalej jesteśmy w Toskanii...

Siena w zachodzącym słońcu

Toskania drugiego dnia pobytu wita nas ponownie słońcem. Co prawda pojawiają się od czasu do czasu chmury na niebie ale nie przeszkadza to nam w kontemplowaniu uroków tego niesamowitego zakątka na świecie. 
Co mamy w planach? Otóż na pierwszy plan wysuwa się San Gimigniano zwanym inaczej Manhattanem Średniowiecza. W tym że mieście serwują podobno najlepsze lody na świecie, sprawdzimy oczywiście oraz niesamowita Siena z między innymi Piazzo del Campo.

kierunek Pienza

wrócimy tu

Ale za nim to wszystko nastąpi jadę na trening. Wybieram kierunek na Pienza. Miasteczko które zresztą odwiedzimy później wszyscy razem okaże się dla nas jednym z najciekawszych o ile nie najciekawszym miasteczkiem na naszej toskańskiej drodze.

narodowy park Val d'Orcia

magiczne miejsce

Ja podczas swej rowerowej penetracji okolicy znajdę jeszcze miejsce gdzie kręcone były sceny do Gladiatora z Maximusem - dzięki za wskazówki dla www.italia-by-natalia.pl, wracając zerknę z perspektywy roweru na Montepulciano.

San Gimigniano.


San Gimigniano

San Gimigniano. Średniowieczny Manhattan. Mnóstwo wież i wieżyczek. Szczególnie z pewnej perspektywy miasto robi wielkie wrażenie. Oczywiście środek sam w sobie równie jest cudowny. Poniekąd wieże budowane były w celach obronnych jednak panuje także opinia że wieżyczki budowali bogaci mieszczanie licytując się między sobą, która wyższa ten właściciel bogatszy. Robią piorunujące wrażenie. Mury obronne z których rozpościera się widok niby taki sam jak w całej Toskanii czyli pola, winnice, wszystko pofałdowane, białe szutrowe drogi a pomiędzy nimi drzewa cyprysowe.

Starożytny Manhattan

Piazzo Centro

Niby taki sam lecz jakże inny. Fantastyczne wręcz pejzaże. Spacerując uliczkami przesuwamy się trochę w czasie. Spoglądając na kamienice, kościoły staramy się poczuć klimat tamtych czasów. 

wchodzimy do San Gimigniano

otwarte, San Gimigniano czeka na nas

jak oni wznosili kiedyś te wieże?

I docieramy do kolejnej atrakcji tegoż miasta czyli lodziarni w której podają podobno najlepsze lody na świecie. Kolejka nie jest dramatycznie długa wiec stajemy i my. Napis nad wejściem dumnie obwieszcza - world champion anno domini 2…. Wspomniana lodziarnia to Gelateria Dondoli. I jak zapytacie pewnie. 

Piazzo Centro z innej perspektywy

Pysznie. Bardzo dobre lody. Masłowate. Chyba najlepsze lody jakie jadłem do tej pory. Moja rodzina również ma takie zdanie. Lody konsumujemy w centralnym punkcie miasta.

najlepsze na świecie

Otoczenie robi na nas duże wrażenie. Mury obronne i widok jak już wcześniej pisałem niby taki sam ale jednak czymś się te miejsca różnią. San Gimigniano to must have na podróżniczej mapie. 

Siena.

Piazzo del Campo


Nie inaczej jest z drugim miastem odwiedzonym tego dnia. Siena. Z jej Piazzo del Campo. Z jej katedrą i spodziewaną wielką ilością turystów. Co prawda na Piazza del Campo który stanowi główny, centralny punkt miasta jest bardzo wielu turystów ale jest on na tyle wielki że gdzieś ci ludzie giną. Sam plac robi wrażenie swą konstrukcją gdyż przypomina ono muszlę. Z ciekawostek corocznie odbywa się tutaj wyścig konny zwany Palio di Siena. Kulminacja to wyścig dzielnic - contrade, w którym to wyścigu każda dzielnica wystawia jednego swego zawodnika na koniu, dzielnic jest 17. Wyścig rozgrywa się na oczach widzów którzy stoją wewnątrz, w środku wyścigu. Historia sięga średniowiecza i XV wieku. 16 sierpnia to data którą warto wpisać do kalendarza. Druga ciekawostka związana jest z kolarstwem i wyścigiem klasycznym jedniodniowym czyli Strade Bianche. Dla nas wyścig o tyle ważny gdyż dwukrotnie w ostatnich latach wygrał go Michał Kwiatkowski. Meta usytuowana jest właśnie na Piazza del Campo. 

i tu fragment

i tu także

Uciekamy z centralnego placu w kierunku katedry. I turystów zdecydowanie mniej. Zresztą w Sienie poza głównymi ulicami prowadzącymi do Piazza del Campo jakby ruch zanikał. Turystów zdecydowanie mniej. Każda uliczka ma swoją pewnie tajemnicę. Wspomniana katedra to zabytek pamiętający XII wiek, w której w skład wchodzi jeszcze baptysterium i kampanila. Nie ukrywam że spoglądając na główną fasadę katedry szczęka opadła mi kilkukrotnie. 

a to okolice katedry

fasada wygląda obłędnie

fasada główna w całej okazałości


Posilamy się pizzą. Jakże ona inaczej smakuje. Najprostsze ciasto, dwa dodatki i niebo w gębie. 
Wracamy bocznymi uliczkami które nie są tak zapchane jak te centralne. Wiele tu knajpek, galerii. Wszystko mimo to żyje. Ja zgodnie z tradycją odwiedzam jeszcze stadion piłkarski. Siena jeszcze niedawno grała w Serie A, a sam stadion kameralny leżący obok tylu zabytków robi pozytywne wrażenie.
Kolejny dzień bardzo udany. Fantastyczne widoki. Zabytki. Droga powrotna mija nam na wspomnieniach i wymianie ocen co lepsze Siena czy San Gimigniano? 

Stadio Siena

Piaggio Vespa

Fetujemy ten dzień winem a jakże i szynkami dojrzewającymi. Robię się głodny. 
Przyjemnego czytania. Zdjęcia też polecam. 

Sentire. Mawiają włosi - do usłyszenia.
p.s.
Piaggio Vespa którego jestem wielkim fanem postanowiłem wyszukiwać wśród uliczek i tworzyć różnokolorową galerię. Ten model to pierwszy na liście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz