piątek, 9 września 2016

Wysokie Tatry, Słowacja 2016, part 2

jakiś komentarz?

NO jestem.
Rozgrzani, nie tylko przez aurę jaką nam funduje pogoda?. Poprzedni wpis to było preludium do tego co przed nami. A było już z przytupem.
Będzie z przytupem. Będzie jeszcze ciekawiej. Jeszcze bardziej interesująco. A wydarzyło się całkiem sporo.

jubileuszowe wydanie

Zatem, sobotni poranek powitał nas słońcem za oknem schroniska. Po wydarzeniach z nocy każdy lekko nie wyspany ale co tam. Optymizm w narodzie zauważalny po wykonywanych ruchach każdego z nas. Będzie tylko lepiej. Śniadanie na schroniskowej werandzie z widokiem na podejście na Solisko. Wokół kosodrzewiny. Bezmiar piękna tatrzańskiego. W menu króluje pasztet, konserwa z kopyt, zamożniejsi decydują się na parki z ketchupem, kawa i herbata. Co bardziej wybredni uzupełniają swe posiłki o kaszkę mannę z płatkami owsianymi. Smakuje wszystko wyjątkowo dobrze. Zresztą jak zawsze w tych pięknych okolicznościach przyrody no i znamienitych gości na śniadaniu czyli nas samych.
Jakie plany.
Większość decyduje się na zjazd kolejką w kierunku parkingu celem przepakowania plecaków. Na zejście decyduję się ajem, Sowa którego o dziwo nie boli głowa po nocnym lataniu po pokoju, i Paulina która postanawia zejść razem z nami i podjąć decyzję czy idzie dalej w góry z naszą ekipą czy też swoją.
Ruszamy w dół niebieskim szlakiem. Po około 40 minutach meldujemy się przy samochodach. Pozostali korzystając z ułatwień już uzupełniają płyny. Złocisty napój w jubileuszowym wydaniu smakuje wybornie. Tym razem wychodzimy na dwie noce zatem plecak staje się cięższy niż poprzedniego dnia. Po cichu kupuję bitą śmietanę z której to zrobimy wymyślny tort urodzinowy jednego z solenizantów. Wychodzimy w kierunku czerwonego szlaku. Cel schronisko Popradskie Pleso.

po prawej osterwa

i tu też

A dalej. A dalej już tylko wyżej i wyżej z finalnym podejściem na Koprovsky Stit, z roztaczającymi się jak się później okazało fantastycznymi widokami doliny Mięguszowickiej.
Start.
Doskonałe humory nie opuszczają nas nawet na moment. Udajemy werbalnie stado baranów. Na każdy sygnał naczelnego tryka - beeee, chóralnie pozostali intonują swe - beeeee. Nie mogę tego opisać ale uwierzcie mi. Nie ma osoby na szlaku która z uśmiechem, czasem też z politowaniem nie spogląda na nas. Sporo turystów na szlaku. Wszak to główny szlak z Serbskiego Plesa do Schroniska. Taka cepostrada. Nie jest w stanie przeszkodzić nam nikt. Sam szlak z początkowego typowego leśnego podejścia zamienia się w kamienisty trakt usytuowany pomiędzy kosodrzewinami. Po prawej powoli wyłania się Osterwa 1980 m.n.p.m.. Po około 1 godzinie jesteśmy w schronisku. Schronisko robi wrażenie swym rozmiarem i jakością. Wszystko jakieś takie nowe. Wielkie plecaki zostawiamy w przechowalni a z małymi plecakami, posileni kawą i innymi dobrociami wychodzimy w kierunku na Koprovsky Stit 2363 m.n.p.m. Przed nami około 3 godziny podejścia. Na szczyt prowadzi niebieski szlak który w ostatnim etapie zmienia kolor na czerwony.

miś, ricco, sowa

Satan

ajem, miś, sowa, fedur i ricco

Jest ciepło. Słońce praży. Szlak na początku wije się w lesie, nieco dalej wchodzimy na kamienie i otaczają nas kosodrzewiny. Pojawia się pierwszy potok. Korzystamy z niego. Pierwsze selfie, odświeżenie twarzy i ciała dobrze robi nam zimna woda z potoku. Idziemy grupkami. Na pochwałę zasługuje kolega Jaszczomp który wiedzie prym i ostro maszeruje z przodu. Jak się później okaże to objawienie tego wyjazdu. Zresztą sam mam taką refleksję że jest to pierwszy taki wyjazd na którym ja nie gonię, nie ustalam nowych rekordów przejścia. Absolutnie delektuję i widokami i samymi rozmowami z towarzyszami wędrówki. Po lewej stronie majaczy Satan którego obserwowaliśmy wczoraj z drugiej strony człapiąc po dolinie Młynickiej. Ależ tu pięknie.
Po prawej uwidaczniają się Rysy 2503 m.n.p.m.

w tle podejście na Rysy

ninja co cię tak śmieszy?

Na jednej z przełęczy robimy przerwę na zdjęcia gdyż widoki są już wyjątkowe.
Sporo żartów jak zawsze. Doskonałe humory im wyżej tym mocniej je akcentujemy.
Po wejściu w dolinę Mięguszowicką widoki staja się większości z nas jeszcze bardziej znajome. Po prawej już widać Przełęcz Pod Chłopkiem, Cubrynę 2376 m.n.p.m., i zauważamy już nasz cel czyli Koprovsky Stit po lewej.

wspinaczkowo

abdul gamp

jaszczomp

miś i sowa, w tle satan

Delikatny wiaterek pomaga nam tym razem.

wielkie hincowe jezioro

Kolejne zdjęcia przy stawach Velke Hincowe i Żabie plesa i w drogę na przełęcz pod Koprovskym Stitem 2180 m.n.p.m. Tu droga nie zmienia się.

w tle Chłopek

Hincowe pleso

Chłopek

Ciągle towarzyszą nam wielkie kamienie albo dla odmiany płyty z kamieni. Podejście pod przełęcz pozawijane jest dość mocno. Piękna serpentyna. Cel osiągnięty. Posiłek i rodzi się pomysł aby w tym miejscu zrobić swoje kolejne grupowe zdjęcie z cyklu - gołe tyłki na szczytach. Wyłamuje się Jaszczomp. Kto nam zrobi zdjęcia? Z tym nie ma problemu. Uśmiechnięte, zupełnie przypadkowo spotkane turystki wyrywają sobie nasze aparaty aby uwiecznić na swych kliszach takie wyjątkowe tyłki w tych pięknych wysokogórskich okolicznościach przyrody.

bez nerwów, girls

Ależ jest bosko. Dziewczyny, spokojnie po 5 zł od tyłka za odbitkę. Salwa śmiechu.
Chyba wydamy album z tymi naszymi tyłkami podczas górskiej wyrypy. I zarobimy na tym wydawnictwie krocie. Buhahahaha.

ninja

ajem, ninja i jaszczomp

wow

Dobra, koniec tych fantazji z naszymi tyłkami w rolach głównych. Idziemy na szczyt. Część tego podejścia do złudzenia przypomina większość wejść w naszych Tatrach. Takie przykładowo podejście na Kozi Wierch. Wypisz wymaluj. Jesteśmy. Szczyt jest nasz. Widok z niego obłędny. Przygotowując się do tegorocznego wyjazdu na wielu forach czytałem że pomimo faktu iż na szczyt wchodzimy i z niego schodzimy tą samą drogą warto dla tych widoków wejść i pokontemplować. I tak właśnie jest.
Po polskiej stronie widzimy Świnicę, Zawrat, Orlą Perć i Kozi Wierch, a nieco bliżej podejście pod Wrota Chałubińskiego i Cubrynę oraz Mnicha tego Zadniego. Po słowackiej stronie widzimy Bystrą Ławkę, tak tą samą którą wczoraj pokonaliśmy, Satana i po lewej stronie Vysoką 2547 m.n.p.m., min. Absolutne bjutiful. Amazing. Prekrasnoje. Cudo.

szczyt Koprovsky

abdul gamp

widok na polską stronę

wrota chałubińskiego po prawej

w tle po prawej bystra ławka

No i sto lat śpiewamy.
Oczywiście zdjęcia. Mnóstwo zdjęć. I dla takich chwil warto żyć.
Patrzę na nas wszystkich z podziwem.
Hurraa.
Schodzimy. Napełnieni, zachwyceni pokonujemy drogę powrotną do schroniska w fantastycznych nastrojach. Dużo dyskutujemy.

schronisko

Pogoda niezmiennie piękna. Schronisko otwiera przed nami swe podwoje.
Meldujemy się, odbieramy klucze. Idziemy się wykąpać. Pierwszy prysznic od dwóch dni. Jest ciepła woda. Wszyscy pachnący schodzimy do jadalni. Uzupełniamy kalorie i popijając złocisty trunek celebrujemy urodziny. Jest gwarnie i mega wesoło. Słowaczki grają na gitarze. Impreza przenosi się do pokoju. Hity poprzedniej nocy nadal wybrzmiewają w Jaca Kozioł głośniku. Są tańce. Temperament nie zanika. Wszystko jest tak jak należy.
Nieliczni powoli udają się do drugiego pokoju celem odespania poprzednich nocy. Najwytrwalsi stoją na posterunku do późnych godzin nocnych.
Jest już niedziela. Plany niemniej ambitne.
Tym razem na łóżku zasypiam w mig.
Słychać tylko pochrapywanie kolegów. I piękne zapachy umytych włosów wymieszanych z zapachem dochodzących z butów. Taka sytuacja.
Miłej lektury.
Dobranoc.

love life

Niebawem kolejna, ostatnia część.


Muzycznie: nowa płyta zespołu PIVO - "Mistrzowski Plan". jest już dostępny singiel promujący.
PIVO - Mistrzowski Plan
Polecam.
Poza tym Jan Bo wydał kolejny album. Moonlight zbiera siły i kombinuje coś nowego. Po dziesięciu latach niebytu. I Niebawem nowa COMA, w listopadzie nowa Metallica. I Jack White wydaje dwupłytowy album zawierający niepublikowane nigdzie wcześniej utwory. YEAHHHH.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz